Ta strona została przepisana.
- LELJUSZ: Co widzę, o nieba!
- Jeżeli to mój portret, w cóż wierzyć mi trzeba?
- SGANAREL nie widząc go:
- O, biedny Sganarelu! jakże cierpisz krwawo
- Rozstając się na zawsze ze swą dobrą sławą!
- Trzebaż, by...
Spostrzegając Leljusza, który na niego patrzy, odwraca się w inną stronę.
- LELJUSZ na stronie:
- Jeśli z rąk tej, której był tak drogi,
- Dar ten mógł przejść do innych, jakiż znak złowrogi!
- SGANAREL na stronie:
- Trzebaż, by cię palcami odtąd wytykano,
- Wyszydzano w piosenkach, byś, za całe wiano,
- Z rąk jejmości otrzymał tę hańbę żałosną,
- Zasadzoną na czole dłonią bezlitosną?
- LELJUSZ na stronie:
- Myliłżbym się?
- SGANAREL na str.: Toć trzeba być łotrzycą przecie,
- By mi przyprawiać rogi w mych lat męskich kwiecie!
- I, mając męża o tak przyjemnej postawie,
- Z gachami, z fircykami gustować w zabawie...
- LELJUSZ na stronie, przyglądając się jeszcze portretowi
- który trzyma Sganarel:
- To portret mój, w istocie, przecież się nie łudzę.
- SGANAREL odwracając się do niego tyłem:
- Cóż za ciekawski.
- LELJUSZ na stronie: Pojąć napróżno się trudzę...
- SGANAREL na stronie:
- Czego on tutaj szuka?
- LELJUSZ: Zgadywać daremnie.
- Głośno: Pozwól pan. Sganarel chce odejść.
- Słówko.
- SGANAREL na stronie, ciągle próbując się oddalić.
- Czego może chcieć odemnie?