I niechaj zawsze pamięta,
Że nikt dziś darmo nie daje.
W jej sprzętach, aby djabłu nie dawać oręża,
Nie potrzeba papieru, pióra, kałamarza;
Cokolwiek w domu napisać się zdarza,
Niechaj to zawsze należy do męża.
Owe przemodne salony,
Gdzie piękny świat zgromadzony
Przewrotnemi nauki umysł kobiet psuje,
Wzbronione będą jej równie:
Tam-to ród niewieści głównie
Na szkodę mężów spiskuje.
Żona, co o swój honor pragnie dbać usilnie,
Kart niech się wystrzega pilnie;
To są zabawy niewarte;
Nieraz ta igraszka licha
Niebaczną żonę popycha,
By siebie stawić na kartę.
Na żadne modne spacery,
Podwieczorki we wsi szczerej,
Niech próżno czasu nie traci,
Bo uczy pojęcie zdrowe,
Że za figielki takowe
Później mąż rachunek płaci.
ARNOLF: Sama sobie doczytasz; później, pomalutku,
Będę ci te maksymy tłómaczył do skutku.