Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/290

Ta strona została przepisana.

Poprostu tak, jak serce dziewczęcia najszczersze
Zdoła wyrazić uczuć swoich drgnienia pierwsze.
ARNOLF pocichu na stronie:
Więc na to ci, łotrzyco, kunszt pisania służy,
Którego ci broniłem jak mogłem najdłużej!

HORACY czyta: „Pragnę do pana pisać, i jestem w wielkim kłopocie, jak wziąć się do tego. Mam różne myśli, które chciałbym aby pan mógł poznać; ale nie wiem jak je wyrazić i nie ufam własnym słowom. Zaczynam rozumieć, że mnie dotąd trzymano w zupełnej ciemnocie: lękam się, bym nie na pisała czegoś niewłaściwego i nie powiedziała więcej niż przystoi. Doprawdy, nie wiem co mi pan takiego zadał, ale czuję że jestem śmiertelnie zmartwiona tem co mi kazano zrobić, że będzie mi strasznie przykro nie widywać pana i byłabym bardzo szczęśliwa, gdybym mogła zawsze zostać z panem. Może to niedobrze że tak mówię; ale cóż, nie mogę się wstrzymać; chciałabym żeby się to mogło stać, a żeby to nie było nic złego. Mówiono mi, że wszyscy młodzi to zwodziciele, że ich nie trzeba słuchać, i że wszystko co pan mówi, to tylko poto aby mnie wywieść w pole; ale zaręczam, że ja nie potrafię o panu tak myśleć; słowa pana tak mi trafiają do serca, że nie mogę uwierzyć by miały być kłamstwem. Niech mi pan szczerze powie, jak jest naprawdę; ja jestem głupiutka dziewczyna, więc bardzoby pan nieładnie postąpił, gdyby pan mnie zwodził; a ja umarłabym chyba ze zmartwienia“.

ARNOLF na stronie:
A, szelma!
HORACY: Co to panu?
ARNOLF: Nic; kalsznąłem trocha.
HORACY:
Możnaż tkliwiej wyrazić, że się kogoś kocha?
Mimo przeklętych starań tyranji tak szpetnej,