Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/31

Ta strona została przepisana.
Wiem, w jaki sposób pomstę mam znaleźć na tobie,
Spieszę więc: niech się spełni rzecz jeszcze w tej dobie.


SCENA SIEDMNASTA.
SGANAREL sam.
Niechże ją niebo strzeże od wszelkiej przygody!
Cóż za poczciwa dusza: mścić się mojej szkody!
W istocie: jej wzburzenie nad mym smutnym losem,
Jak mam postąpić uczy mnie wyraźnym głosem:
Że, jeżeli się nie jest skończonym ciemięgą,
Taką zniewagę trzeba brać do serca tęgo.
Gońmy więc łotra, co mnie podszedł tak niegodniej
Pokażę mą ambicję, mszcząc się za tę zbrodnię.
Nauczę cię, ty gburze, drwić tu sobie ze mnie,
Przyprawiać rogi, i to jeszcze potajemnie!
Uczyniwszy kilka kroków, wraca.
Powoli, jeśli łaska! ten człowiek mi trocha
Wygląda na gorączkę; to figura płocha:
Mógłby jeszcze, do dawnych zniewag łącząc nowe,
Tak mi urządzić plecy, jak urządził głowę.
Strasznie nie lubię zuchów co szukają wojny;
Lubię ludzi statecznych, bom i sam spokojny.
Bić się nie rwę, bo dostać sam się przytem boję;
Zgodność, wyrozumiałość, to są cnoty moje.
Lecz mój honor mi gada, że taka zniewaga,
Czy chcę, czy nie chcę, zemsty okrutnej wymaga.
Mój Boże! gadaj sobie, gdy ci z tem przyjemnie,
Ale w tej sprawie musisz się obejść bezemnie.
Że będę rwał się naprzód i udawał zucha,
I dam sobie żelazem nadwerężyć brzucha,
Że mój zgon wszystkim wobec obwieszczą przed światem,
Powiedz mi, mój honorze, czy utyjesz na tem?
Trumna, to smutne miejsce, każdy ci to powie,
A zwłaszcza ten, kto przywykł dbać o swoje zdrowie.
Skoro mam jakichś nieszczęść koniecznie być łupem,