Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/316

Ta strona została przepisana.

Sam stek niedorzeczności, szaleństwa, przesady,
Dusza od wiatru lżejsza, umysł do niczego,
Słabszego niema w świecie nic ani głupszego,
Nic niewiernego bardziej: a mimo to, przecie,
Wszystko dla takich bestyi robi się na świecie.
do Anusi:
Dobrze więc już się zgódźmy, ty mała huncfotko:
Przebaczam ci; przywracam swoją tkliwość słodką.
Oceń sama, co miłość mogła zrobić ze mnie,
I, widząc moją dobroć, kochaj mnie wzajemnie.
ANUSIA:
Z całego serca chciałabym mu w tem być miła:
I cóżby mi szkodziło, gdybym potrafiła?
ARNOLF:
Potrafisz, kotku mały, tylko z duszy pragnij.
Wzdycha:
Słyszysz: wzdycham; do próśb mych uszko swoje nagnij;
Spojrz na mnie, spojrz na wzrok mój z miłości omdlały,
I pluń na tego draba i jego zapały.
On cię urzekł na chwilę, jakąś mocą ciemną,
Lecz sto razy szczęśliwą bardziej będziesz ze mną.
Lubisz się ładnie stroić, lubisz wstążki, szmatki,
Nie znasz, aniołku, jeszcze mej hojności rzadkiej;
W dzień i w nocy cię będę na rękach kołysał,
Będę cię cackał, pieścił, całuski wysysał;
Wszystko możesz pozwalać sobie bez bojaźni:
No, rozumiesz?... nie można wszak mówić wyraźniej.
Pocichu na stronie:
Na jakież nas namiętność prowadzi bezdroże!
Głośno: Z miłością moją nic się porównać nie może:
Jakichż dowodów żądasz, niewdzięczna, w potrzebie?
Chcesz, bym płakał przed tobą? abym tłukł sam siebie?
Chcesz, bym włosy wyrywał oto sobie z głowy?
Chcesz, abym się tu zabił? Na wszystkom gotowy:
Może cię to, okrutna, nareszcie poruszy.