Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/318

Ta strona została przepisana.

Przyczyna zaś, dla której przybył tu dziś rano,
I która, jak wspomniałem, była mi nieznaną,
Jest to, że mnie zaręczył, tak, bez wiedzy mojej,
I teraz, co najrychlej, do ślubu się stroi.
Pomyśl pan, mej niedoli za świadka cię biorę,
Czyż mogło mi się zdarzyć coś bardziej nie w porę?
Ten Enryk, któregom wczoraj pytał właśnie,
(Niech go, mówiąc nawiasem, jasny piorun trzaśnie),
Razem z mym ojcem własnym do mej zguby zmierza,
I z swą jedyną córką złączyć mnie zamierza.
Słysząc to, w pierwszej chwilim sądził że zemdleję;
Potem, krzepiąc w mem sercu ostatnie nadzieje,
Gdy ojciec wspomniał że cię chce odwiedzić w domu,
By go uprzedzić jeszcze spieszę pokryjomu.
Przez litość, niechże mu pan nie piśnie ni słowa
O mych związkach; mój ojciec to porywcza głowa;
Lecz staraj się — on w panu ufność ma bez miary —
Wybić mu z głowy tamte małżeńskie zamiary.
ARNOLF:
Zrobię to.
HORACY: Jak przyjaciel, szczerze się tem zajmij,
By się ta sprawa mogła opóźnić przynajmniej.
ARNOLF:
Nie omieszkam...
HORACY: Chciej wierzyć, wdzięczność, którą czuję...
ARNOLF: Dobrze już.
HORACY: Ojca w panu drugiego znajduję.
Powiedz, iż wiek mój... Idą już... By nie chciał burzyć...
Wyłuszczę panu racje, których możesz użyć.

Horacy i Arnolf cofają się w głąb sceny i rozmawiają pocichu.