Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/321

Ta strona została przepisana.

ARNOLF:
Mówię, co trzeba mówić, i sam wiem co robię.
ORONT: Tak, tak, Arnolf...
CHRYZALD: To imię wielce mu niemiłem;
To jest pan Rosochacki, wszak ci już mówiłem.
ARNOLF:
Daj pokój.
HORACY na stronie:
Co ja słyszę!
ARNOLF zwracając się do Horacego:
No tak; w rzeczy samej;
Więcej sobie wyjaśniać potrzeby nie mamy.
HORACY: Zmysły tracę.



SCENA ÓSMA.
CIŻ SAMI i AGATKA.

AGATKA: Ech, panie, mówię panu szczerze,
Chodź pan sam, bo Anusi djabeł nie ustrzeże;
Ciągle się miota w rękach, mało się nie wścieknie,
I tylko patrzeć, jak nam przez okno ucieknie.
ARNOLF:
Przyprowadźcie ją: wkrótce zaśpiewa inaczej;
W tej chwili ją wywiozę.
Do Horacego: niech mi pan wybaczy:
Powodzenie zbyt stałe przewraca nam w głowie;
I każdy ma swą kolej, jak mówi przysłowie.
HORACY na stronie:
Jakież nieszczęście może się porównać z mojem!
Byłoż serce miotane sroższym niepokojem!
ARNOLF do Oronta:
Zatem, jak mówię, ślubu nie ociągać wiele,
A ja sam się zapraszam na huczne wesele.
ORONT:
To mój zamiar.