ARNOLF: Co?
CHRYZALD:
Z tych ślubów powiła siostra moja dziecię,
Przed rodziną jej całą trzymane w sekrecie.
ORONT:
I które jej małżonek, pod obcem nazwiskiem,
Wieśniaczce pewnej oddał tu w siole pobliskiem.
CHRYZALD:
A później, los, zsyłając nań ciężką potrzebę,
Zmusił go, by porzucił swą rodzinną glebę.
ORONT:
I szukał szczęścia, pośród niebezpieczeństw wiela,
W krainach, które od nas tyle mórz oddziela.
CHRYZALD:
Gdzie trudem swym odzyskał to, co mu zabrała
W ojczyźnie jego zawiść i zdrada zuchwała.
ORONT:
I, wróciwszy do Francji, cały kraj przemierzył,
By tę odnaleźć, której los swej córki zwierzył.
CHRYZALD:
I wieśniaczka mu z całą szczerością wyznała,
Że w czwartym roku w twoje ją ręce oddała.
ORONT: Że to zrobiła nędzą gnieciona straszliwą,
I licząc na opiekę twoją litościwą.
CHRYZALD:
I on, rad z tego co mu rzekła ta niewiasta,
Zabrawszy z sobą, przywiózł ją tutaj do miasta.
ORONT:
I chce ją tu postawić przed twojem obliczem,
Byś potwierdził, że prawdy nie ukryła w niczem.
CHRYZALD do Arnolfa:
Zgaduję trochę, ile cierpieć musisz, bracie;
Lecz i tak mniemam że los tylko łaskaw na cię:
Jeśli nie nosić rogów twem marzeniem całem,
Nie żenić się, jest na to środkiem doskonałym.
Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/323
Ta strona została przepisana.