Nawet król, wierny opiekun Moliera i jego twórczości. W dość długi czas po śmierci pisarza, król zagadnął raz swego „nadwornego historjografa“, tragika Racine, kto był najwybitniejszym człowiekiem za jego panowania. „Molier, panie“, odparł bez wahania Racine. Ludwik XIV zadumał się i pokręcił głową: „Molier? nie byłbym myślał...“
Ale, gdy mowa o stosunku Moliera do króla, trzeba sobie uprzytomnić, z którym Ludwikiem XIV mamy do czynienia. Ludwik żył trzy ćwierci wieku i panował bez mała tyleż; otóż, w machinalnym skrócie myślowym, tworzymy sobie, fizycznie i moralnie, niejako „przeciętną“ z tego długiego panowania i oglądamy w myślach króla w tej postaci. Otóż, kiedy Molier, w 1658, pierwszy raz miał zaszczyt grać na dworze, Ludwik XIV miał lat 20; był to młodzieniec o wrzących namiętnościach, niecierpliwie znoszący ostatnie lata kurateli Mazarina, rwący się do życia, lubiący koło siebie atmosferę blasku, zabawy. Ze zaś, wśród wszystkich stanów, w rzemiośle króla o zabawę najtrudniej, król oceniał zasługi Moliera, który pobudzał go do śmiechu swemi komedjami, a dawał sposobność tańczenia z gracją w swoich baletach.
Ale węzły sympatji łączące tych dwóch niepospolitych ludzi tkwiły może i głębiej. Król i Molier rozumieli się doskonale jako dwaj nowocześni ludzie wśród przeżytków dawnej epoki. To panowanie, które później Saint-Simon jadowicie określi jako „długie panowanie podłego mieszczaństwa“, doskonale się schodzi z mieszczańską komedją Moliera. Toteż nie było obawy, aby król wziął za złe Molierowi jego satyryczne wycieczki przeciw dworskim paniczom. Wzniósł on godność króla tak wysoko ponad wszystkie stany, iż nic nie miał przeciw temu, aby były porównane w obliczu satyry, jak były porównane w obliczu Majestatu. I Molier wyczuwa to
Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/328
Ta strona została przepisana.