Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/344

Ta strona została przepisana.

uprzykrzonego markiza? Myślisz mi go zawsze zostawiać na karku i sądzisz że mogę bez końca trawić jego wiekuiste turlupinady?[1]
URANJA: Ten sposób żartu jest teraz w modzie; dwór chętnie się bawi przedrzeźnianiem tego języka.
ELIZA: Tem gorzej dla tych którzy to czynią i silą się, od rana do nocy, paplać tą zakazaną gwarą. Ładna zabawa, doprawdy, aby w salonach Luwru odgrzewano stare dwuznaczniki, zbierane w błocie Hal albo placu Maubert! Ładny mi sposób żartowania dla wykwintnego dworu, i wiele zaiste dowcipu zdradza człowiek, który mi powiada: pani, jesteś pani na Placu królewskim, a każdy może panią oglądać o trzy mile z Paryża, gdyż każdy widzi panią z dobrej woli; niby że Dobra Wola[2] jest to wioska, położona o trzy mile od Paryża! Czy to nie jest bardzo dworskie i bardzo dowcipne? I ten kto wymyśli tak wykwintny kalambur, czyż nie ma prawa chlubić się taką zdobyczą?
URANJA: To też nikt nie podaje go za coś dowcipnego, i każdy, naśladując tę gwarę, sam doskonale odczuwa jej śmieszność.
ELIZA: Tem gorzej więc, że się sili mówić niedorzeczności i płodzić liche koncepta z całą świadomością. Tacy jeszcze mniej w mych oczach zasługują na usprawiedliwienie, i, gdyby mi danem było sądzić o tem, wiem dobrze, nacobym skazała wszystkich panów turlupinków.
URANJA: Porzućmy przedmiot, który może bierzesz zbyt gorąco. Nie uważasz, że Dorant coś się spażnia na kolację.
ELIZA: Może zapomniał, i...



  1. Turlupin, słynny aktor Pałacu Burgudzkiego, którego specjalnością były tanie kalambury i koncepty rozbrajające swą umyślną naiwnością.
  2. W oryg. Bonneuil (bon oeuil, dobre oko).