Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/393

Ta strona została przepisana.

kroku, drapują się dumnie w swą uczciwość, patrzą na cały świat z góry i myślą, że wszystkie najpiękniejsze zalety innych niczem są w porównaniu do ich mizernej cnoty, na którą nikomu nie śni się łakomić. Miej nieustannie na pamięci ten charakter, aby uwydatnić dobrze wszystkie śmiesznostki.

Do panny de Brie:

Co do pani, masz odtworzyć kobietę której się zdaje że jest najcnotliwszą istotą pod słońcem, byle tylko zachowała pozory; które sądzi że grzech istnieje tylko wtedy, gdy się o nim ludzie dowiedzą; która lubi, pocichu i pod pokrywką uczciwej sympatji, snuć swoje miłostki, nazywając skromnie „przyjacielem“ osobę która u innych nazywa się kochankiem. Niech pani dobrze się stara uchwycić tę postać.

Do panny Molière:

Ty, moja droga, masz grać tę samą osobistość co w Krytyce, i nie mam ci nic do powiedzenia, również jak i pannie du Parc.

Do panny du Croisy:

Pani grasz jednę z tych osób, co to lubią najsłodziej w świecie przypiąć łatkę każdemu; kobietę która, mimochodem i jakby od niechcenia, umie zadać małe cięcie języczkiem i odchorowałaby z pewnością gdyby spokojnie zniosła że ktoś przy niej dobrze mówi o bliźnim. Sądzę, że powinnaś pani wcale dobrze wywiązać się z roli.

Do panny Hervé:

Pani jesteś subretką wykwintnisi, która miesza się od czasu do czasu do rozmowy, starając się, jak umie, podchwycić cudaczne wyrażenia samej pani. Znaczę tu wam charaktery, abyście je sobie utrwalili w pamięci. Zacznijmyż próbować; zobaczymy jak to pójdzie. Ach! znów djabli niosą jakiegoś natręta! Tego tylko brakowało.