kiego rodzaju szlachetności; pozatem, zbyt wielką rolą odgrywa tu przypadek, aby rysunek głównego charakteru mógł nas zająć. Ale najciekawszem jest to, że komedja ta pisana jest w myśl ideałów Hôtel Rambouillet, że jest czemś nawskroś précieux. Jest to niezmiernie pouczające i dowodzi do jakiego stopnia, bezświadomie, atmosfera wnika w człowieka: ten Molier, który, w Pociesznych Wykwintnisiach, jak pięścią grzmotnął w ten mizdrzący się światek, tu, kiedy zapragnął odetchnąć czemś szlachetniejszem, nie farsą, nie umiał nic innego niż wejść w jego formy.
Posłuchajmy paru ustąpów sztuki: czy każda Wykwintnisia nie mogłaby im przyklasnąć, czy ta szata uczuć miłosnych nie jest skrojona w duchu Magdusi, córki imć Gorgoniego?
Wiem, że miłość hrabianki zdradzam najniegodniej;
Lecz, pani, czyliż serce me winne tej zbrodni?
I piękność twa nadziemska, co cuda te sprawia,
Czyż jakąkolwiek wolność czuciom mym zostawia?
Któż z nas dwojga daniną cięższą losom płaci?
Wszak jej serce, mnie tracąc, zdrajcą jeno traci;
Po takim ciosie można pocieszyć się przecie:
Lecz ja, nieszczęścia trafem bez równego w świecie,
Tracąc wierną kochanką, ponosić wraz muszę
Beznadziejnej miłości najsroższe katusze.
Subtelne wyrafinowanie uczuć: zatem, w razie zerwania węzłów, godniejszą współczucia jest ta osoba, która się sprzeniewierzy, gdyż traci wierne serce, podczas gdy strona przeciwna traci jedynie zdrajcę!
Otóż, sądzę, iż tu mamy poniekąd słowo zagadki: sztuka padła, ponieważ była Moliera; pod innem nazwiskiem, kto wie, możeby miała powodzenie, możeby klaskano na niej już „przed zapaleniem świec“? Ale Molier, który wygrywał dotąd partję tem, iż apelował do zdrowego rozsądku i równie zdrowego śmiechu, tu sięgnął po poklask tych, któ-