rych tak śmiertelnie zranił; czyż można się dziwić, że mu zgotowano dotkliwy odwet? Dodajmy, iż Molier-aktor musiał tu zaszkodzić Molierowi-autorowi. Oto jak opisuje go córka jego kolegi du Croisy, panna Poisson: „Miał szeroki nos, duże usta, grube wargi, ciemną cerę, obfite brwi, a sposób, w jaki niemi poruszał, czynił jego fizjognomję niezmiernie komiczną“. Miał, podobno, „małe i szeroko rozstawione oczy, wydatną szczękę, krótką szyję i głowę wciśniętą w ramiona; „krępy i ciężki tors na długich i cienkich nogach“. W istocie, że z tymi warunkami, łatwiej jest śmieszyć jako Sganarel, niż wzruszać i uwodzić jako szlachetny, bohaterski kochanek. Deklamacji Moliera towarzyszył rodzaj czkawki, zabawnej w rolach komicznych, ale nieznośnej w tragedji. Wreszcie, ostatnia rzecz nie najmniej ważna, to etykietka: Molier był, dla publiczności, aktorem i autorem komicznym, a publiczność nie lubi zmieniać etykietek.
Don Garcia padł tedy beznadziejnie, a klęska ta, jak wogóle ta próba, stała się niezmiernie płodna dla literatury. Bezpośrednio zawdzięczamy jej — Mizantropa. Znalazłszy już swoją drogę, Molier podejmie ten charakter nieprzejednany, namiętny, zazdrosny i utworzy zeń swego Alcesta; kilkadziesiąt wierszy z Don Garcji[1] przeniesie dosłownie do Mizantropa, i tam, właściwie użyte, będą błyszczeć wśród najpiękniejszych. I wogóle to niepowodzenie zmusiło Moliera do szukania dla siebie nowej drogi; drogi, na której, nie porzucając komedji a nawet farsy,
- ↑ Oto one: Str. 56 w. 11 i 12; str. 69, w. 7 — 16 i 19 — 20: str. 70, w. 2 — 3; str. 79, w. 16 — 23; str. 95, w. 3 — 8 i 11 — 12; str. 96, w. 12 — 15; str. 97. w. 2 — 25; str. 100, w. 28 — 31 (wiersze liczy się wedle miary metrycznej).
Prócz tego, djalog drugiej połowy sceny 6 aktu II przeniósł Molier w głównym zarysie do swego Amfitrjona.