By koronę nam wrócić i gród nasz prastary;
Dobra ta wieść radości sprawiła mi wiele.
DON GARCJA:
Wierz mi pani, że radość tę wraz z tobą dzielę;
Jednak...
DONA ELWIRA:
Tyran niełatwo odeprze swą władzą
Pioruny, co nad jego głową się gromadzą;
I śmiem żywić nadzieję, że taż sama siła,
Co mnie od gwałtu jego raz już ocaliła,
I z tych murów, wydartych jego własnej dłoni,
Uczyniła mi pancerz od jego pogoni,
Zdoła, całej Leony kończąc podbój krwawy,
Raz wtóry wyjść zwycięsko z rycerskiej zabawy.
DON GARCJA:
Wnet obaczym, czy skutek odpowie ochocie.
Lecz, jeśli laska, mówmy o innym przedmiocie.
Czy wolno mi zapytać cię, księżniczko miła,
Kogoś dotąd swem pismem obdarzyć raczyła,
Odkąd los cię w tych murach skazał na mieszkanie?
DONA ELWIRA:
Zkądże ta nagła troska i owo pytanie?
DON GARCJA:
Ot, czasem taka dziwna ciekawość przychodzi.
DONA ELWIRA:
Zwykle ciekawość taka z zazdrości się rodzi.
DON GARCJA:
Niesłusznie w tem zazdrości spostrzegasz oznaki;
Wszak twój zakaz mnie chroni od słabości takiej.
DONA ELWIRA:
Nie chcę więc znać twych przyczyn, ani pytam o nie
Dwa razy do hrabianki pisałam w Leonie,
Jak również do markiza Ludwika dwa razy.
Czy zadość chęciom twoim czynią te wyrazy?
DON GARCJA:
Do nikogo już więcej pani nie pisała?
Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/70
Ta strona została przepisana.