Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/85

Ta strona została przepisana.

Lecz nie żądaj od serca więcej niż dać może
I wytrwaj raczej chlubnie w swym pierwszym wyborze.
Mimo twych nowych ogniów, patrz, hrabio, jak serce
Słodkiej Inezy czule pomni przeniewiercę;
I jak dla niewdzięcznika (bo jesteś nim, panie),
Odtrąca szczęście każde, odtrąca kochanie,
I z jaką wzgardą ono, niczem niewzruszone,
Odrzuciło wspaniale berło i koronę!
Oceń więc, czy to serce na krzywdę tak krwawą
Zasłużyło i wróć mu jego własność prawą.
DON ALFONSO:
Ach, pani, o jej cnotach me chciej mowie do mnie:
W pamięci niewdzięcznika stoją zbyt przytomnie;
L gdybym chciał wyrazie co dla niej dziś czuję,
Zgrzeszyłbym może względem tej którą miłuję.
Tak, me serce śmie współczuć z nią, i cierpi srodze,
Po nowych uczuć krocząc nieodpartej drodze:
Ni razu-m się nadziei nie pieścił obrazem,
Bym cichych, westchnień żalu jej nie słał zarazem;
Ni razu mnie nie przebiegł dreszcz pragnień namiętnych,
Bym w jej stronę mych oczu nie obrócił smętnych,
Bym nie złorzeczył wdziękom twym, co mnie uwiodły,
I nie czuł się zbrodniarzem, winnym zdrady podłej.
Co mówię! większą jeszcze tajemnicę zdradzę:
Chciałem podeptać twoją nad mem sercem władzę,
Skruszyć łańcuch i, czucia porzuciwszy inne,
Wrócić w pierwszej miłości mej jarzmo niewinne.
Lecz, po wszystkich wysiłkach, znów jedynie żyję
Tym zatrutym płomieniem który mnie zabije;
I, w tej straszliwej burzy co sroży się we mnie,
Twej miłości się wyrzec pragnąłbym daremnie.
Tak, czuję, że wprost myśli nie umiałbym przeżyć,
Byś mogła do innego niż do mnie należyć,
I dzień, co wieńcem ślubnym uwieńczy twe skronie,
Ten dzień wyrok przyniesie mi o moim zgonie.
Wiem, że miłość hrabianki zdradzam najniegodniej;