Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom III.djvu/19

Ta strona została przepisana.

Słowem, będę mógł rozrządzać do woli całą osóbką, będę cię mógł pieścić jak tylko mi się spodoba. Nie jesteś kontenta z tego małżeństwa, moja ty lalusiu najmilsza?
DORYMENA: Bardzo kontenta, przysięgam. Dotąd, surowość ojca trzymała mnie w najokropniejszej niewoli. Ten brak swobody przyprawiał mnie poprostu o szaleństwo; sto razy pragnęłam, aby mnie wydano za mąż, by jak najspieszniej wydobyć się z pod ojcowskiego przymusu i robić nareszcie to co mnie się spodoba. Bogu dzięki, zjawiłeś się pan szczęśliwie w samą porę; toteż, obecnie, mam nadzieję, iż znajdę sobie rozrywek poddostatkiem i odrobię czas stracony. Pan jest człowiekiem tak dystyngowanym i miłym, że niewątpliwie będziemy najlepszem małżeństwem. Nie pójdziesz w ślady tych nieznośnych mężów, którzy chcą aby żony pędziły życie nakształt leśnych odludków! Wyznaję, nie umiałabym się do tego nagiąć; samotność doprowadza mnie wprost do rozpaczy. Lubię zabawy, wizyty, zebrania, kolacyjki i przechadzki; słowem, wszystkie przyjemności świata; toteż, będzie pan z pewnością błogosławił niebiosy, iż dostała ci się żona z mojem usposobieniem. Nie będzie między nami najmniejszych sporów; nie będę pana krępowała w niczem, tak jak, mam nadzieję, i pan, ze swej strony, nie będziesz mnie krępował. Co do mnie, uważam, iż trzeba mieć nawzajem wyrozumiałość dla siebie: ludzie nie powinni się łączyć poto, aby sobie zatruwać istnienie. Słowem, będziemy żyli z sobą jak dwoje ludzi, którzy rozumieją życie. Nie będą nas nękać żadne zazdrosne podejrzenia; wystarczy że pan będziesz przekonany o mej wierności, jak ja o twojej. Ale co panu? pan się cały mieni?
SGANAREL: Tak, nagłe jakieś uderzenie do głowy.
DORYMENA: Jestto cierpienie bardzo dzisiaj pospolite; mam nadzieję, iż małżeństwo wyleczy pana.