Strona:Moralność naukowa 021.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

przejściowej, odznaczającej się bardzo niedokładnem usposobieniem naszego ustroju do warunków otaczających, zmusza nieraz najświętszy obowiązek moralny do postępowania, szkodliwego ze stanowiska fizycznego i biologicznego. Wszakże przemijające to tylko wyjątki, które nie usuwają prawdy naukowej, że niemoralnym jest, kto nie dba o zdrowie i dzielność swego ciała.
Tak więc i fizyka i biologia zgadzają się w swych zapatrywaniach na postępowanie w ogólności ze stanowiska rozwojowego. Co z punktu fizycznego nazwał Spencer równowagą ruchomą, to z biologicznego ochrzcił mianem równowagi funkcyi. Wynikiem tej harmonii jest zastosowanie pewnych funkcyi do pewnych czynności, które utrzymują i stanowią pełnię żywota, do czego znów rozwój postępowania nieustannie dąży. Przechodząc zaś do uczuć, towarzyszących działaniu funkcyi, przekonywa się pozytywizm, że przyjemność jest w rozwoju życia organicznego główną podporą ich normalnej sprawności.
I znów wrócił Spencer do owej przyjemności, którą uważa za podwalinę wszelkich sądów o dobrem i złem, za podstawę moralności naukowej, gdyż, jak niepodobieństwem byłoby utworzyć sobie pojęcie o przedmiocie bez świadomości przestrzeni, tak też niemożebnem jest (według niego) istnienie pojęć etycznych bez znajomości jakiejkolwiek, kiedykolwiek i przez kogokolwiek doświadczanej przyjemności.
Ma się rozumieć, że „termina fizyczne“ nie dopisały Spencerowi w tym rozdziale, w którym zastanawia się nad stroną psychologiczną etyki. Jeżeli w poprzednich częściach swego studyum nagromadził mnóstwo twierdzeń i wniosków,