Strona:Moralność naukowa 037.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Rozwój ma na celu pomnożenie życia, twierdzi Spencer. Wynika stąd, że najobfitszą pełnią życia powinien cieszyć się człowiek, gdyż stoi na najwyższym szczeblu drabiny jestestw organicznych. Ale niektóre zwierzęta jak słonie, karpie i t. d. żyją znacznie dłużej od nas, a jeszcze dłużej mnóstwo roślin, jak: cedry, dęby i t. d. Co więcej, wiadomem jest, że właśnie w tych epokach narodów, w których ludzie wcielają zasady moralności „niezawisłej“, zmniejsza się ogólna suma życia. Czasy przemysłowe, które są ideałem Spencera, wydają nędzarzy fizycznych i umysłowych, strawionych „przyjemnościami“, a zohydzone przez pozytywizm chwile wojenne wytwarzają mężów, dzielnych ciałem i duszą.
Każda rzecz ma dwie strony. I teorya rozwoju nie wytrzymuje ścisłej krytyki. Nie ulega wątpliwości, że należy ona do bardzo cennych wynalazków, tak samo jak hipoteza o powstawaniu gatunków, że można za jej pomocą wytłumaczyć mnóstwo nieznanych dotąd szczegółów, że jest poprostu dobrą pomocniczką nauki, lecz żeby miała być nieomylnem, powszechnem prawem dla całej przyrody nieorganicznej, tego dotąd nie udowodniono. Wadliwość jej przejawia się głównie we wszystkich umiejętnościach, odnoszących się wyłącznie do człowieka. Duchowa bowiem część nasza rozwija się na innych warunkach i do innego też, jak reszta stworzenia, dążymy celu. Spencer nie uznaje oczywiście tej prawdy, lecz dlatego właśnie wymyślił miksturę, której nie można przełknąć. Wielka to lekkomyślność oprzeć tak ważną, tak praktycznie doniosłą naukę, jak etyka, na teoryi, której oczywistości nie wykazano jeszcze z dokładnością matematyczną. Przyrodnik, chemik, fizyolog mo-