Strona:Mowy Sejmowe. Nr 2.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

swoją prezydenturę 5-dniową i dalej — rząd p. Moraczewskiego. Wyłuszczał tam, że program republiki lubelskiej opierał się na dwóch fundamentach: na wypędzeniu wroga i na obwołaniu Rzeczypospolitej, urządzenia państwa republikańskiego. I powiada, że oto tam w Lublinie chłop i robotnik podali sobie ręce do dokonania tego wielkiego dzieła. Otóż proszę panów, wypędzenia wrogów dokonał naród, w znacznej części dokonali tego chłopi i robotnicy, ale nie ci, którzy idą pod komendą p. Daszyńskiego, a tylko ta olbrzymia większość, która komendy p. Daszyńskiego nie zna. (Głosy: słusznie.) Otóż chciałbym zaznaczyć, że olbrzymia większość, przeważna większość chłopów i robotników, na szczęście i dobro Ojczyzny naszej nie jest jeszcze pod komendą socjalisty p. Daszyńskiego. I dlatego byłem ogromnie zdziwiony, gdy p. Daszyński rozpoczął swoje przemówienie w imieniu zorganizowanych robotników. Kto p. Daszyńskiemu dał prawo do przemawiania w imieniu zorganizowanych robotników? Pozwolę sobie zwrócić uwagę p. kolegi Daszyńskiego, że większość zorganizowanych w Polsce robotników bynajmniej nie kroczy pod jego sztandarem. Jest narodowy Związek robotników, który nie idzie pod sztandarem p. Daszyńskiego. Jest chrześcijańska demokracja, która również nie idzie pod ten sztandar; jest w byłej dzielnicy pruskiej najsilniejsza organizacja zawodowa robotników polskich, t. j. zjednoczenie zawodowe polskie. (Głos: Nie dopuszczają nigdzie ludzi.) Czy pan sądzi, że tylko socjaliści są ludźmi? Zjednoczenie zawodowe polskie, które liczy blizko 100 tysięcy członków i ma miljon majątku, ta najsilniejsza organizacja robotnicza polska, o ile moje wiadomości sięgają, nie kroczy pod komendą p. Daszyńskiego. Co do tego urządzenia państwa republikańskiego, które rzekomo zrodziła republika lubelska, to chciałbym zwrócić uwagę, że republika zrodziła się na gruncie warszawskim, (ogłosił ją rząd Świeżyńskiego), zanim p. Daszyński został 5-dniowym prezydentem tej republiki lubelskiej.

Rządy socjalistyczne.

Pan poseł Daszyński przedewszystkiem pragnie usprawiedliwić rządy pana Moraczewskiego i przyznaje, że ten rząd był jednostronny, że ten rząd mógł być uważany przez jego przeciwników, jako partyjność i niesprawiedliwość, — ale to był jedyny rząd, który w danych warunkach był możliwy, bo wspólny rząd był niemożliwy, tak, jak dziś jest niemożliwy? — odpowiedział: bo go niema.
Rzeczywiście, tego powiedzenia nie rozumiem. Proszę panów, jakbym powiedział tak: nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, mała stosunkowo partja ujęła ster władzy w swe ręce. A ponieważ znane jest na świecie, że każda władza jest słodką, i ten, kto się dorwał do władzy, nie chce wypuścić jej z rąk, dlatego p. Moraczewski trzymał się tej władzy. (pos. Moraczewski: Pan świadomie kłamie.)  Klemensiewicz: Zatruwasz duszę ludu polskiego.) (Marszałek: pos. Moraczewski użył wyrażena — świadomie kłamie — przyzywam go do porządku.) Proszę panów, ja mam czas i mogę czekać, aż panowie skończą swoje wykrzyki, które nie nadają się do tego Sejmu, raczej — do ujeżdżalni krakowskiej. Kolega Daszyński powiada dalej, że je-