Strona:Mowy Sejmowe. Nr 2.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

dyną troską rządu p. Moraczewskiego było zatknięcie czemprędzej znaku państwowości na murach. Proszę panów, i ja widziałem ten znak państwowości polskiej, powiewający na murach Warszawy. Gdy po długiej niemożności przybycia do stolicy Polski, przyjechałem w listopadzie zeszłego roku, na zamku królewskim, który dla każdego Polaka jest oznaką państwowości polskiej, tam widniał sztandar czerwony, a nie polski — (na prawicy: Kto go zawiesił? Na lewicy — wrzawa), i ten sztandar, jak mnie informowano, został na zamku zatknięty przez towarzysza socjalistycznego, któremu towarzyszył socjalista niemiecki. (Na prawicy: hańba! Na lewicy wrzawa.) Dalszem zadaniem rządu p. Moraczewskiego, zdaniem kolegi Daszyńskiego, było czemprędzej doprowadzenie do Sejmu. Może być, ale ja sobie żywo przypominam program. O ile ja sobie przypominam, to pan prezydent ministrów Moraczewski ogłosił rzeczywiście program, ale ten program był tego rodzaju, że wiele ludowi pracującemu obiecywano, ale chleba i pracy mu nie dano (na lewicy wrzawa), chleba i pracy mu nie dano, bo nie obietnice i piękne hasła dają ludowi chleb i pracę, ale uruchomienie przemysłu i uregulowanie możności pracy. Proszę panów, o ile chodzi o program zewnętrzno-polityczny byłego prezesa ministrów, to — uwzględniając położenie, w którem wówczas i jeszcze dzisiaj Polska się znajduje, — trzeba powiedzieć, że ta polityka zagraniczna uczyniła wszystko, aby umożliwić dowóz do Polski żywności, odzieży i amunicji (na lewicy wrzawa). Ta polityka zagraniczna poprzedniego gabinetu uczyniła wszystko, aby Polskę na gruncie międzynarodowym postawić jaknajgorzej, aby ta Polska była jaknajmniejsza. Nie twierdzę, że to było zamiarem pana Moraczewskiego, lecz w wyniku ta polityka do tych wniosków doprowadzać musiała. Pan Moraczewski rzeczywiście dążył do Sejmu, o tem ani na chwilę nie wątpię, lecz wolno mi przypuszczać, że pan poseł Moraczewski skład tego Sejmu inaczej sobie wyobrażał. (Na sali śmiech.) Tego się nie spodziewał, że „ten jego rząd chłopski i robotniczy“, ta partja, która ujęła ster spraw w swoje ręce uzyska tylko 33 mandaty, (Głosy: i tak za dużo!) Proszę panów, te 33 mandaty, mimo, że wybitne miejsca w rządzie znajdowały się w rękach przyjaciół politycznych pana Moraczewskiego i jego sympatyków — nadzieje w tym kierunku zawiodły, i znajdujemy się dzisiaj w innych warunkach. Ja przyznaję, że są burżuje, którzy bali się rządu pana Moraczewskiego i to ze strachu o swoje kuferki, napełnione podczas wojny, przyznaję — byli tacy (głosy: są tacy!), — ale proszę panów, i ja byłem przeciwny między wielu innymi, a ja kuferków napełnionych nie mam, żyję z pracy rąk, jak panowie (na lewicy wrzawa), a ze mną większość narodu. (Na lewicy wrzawa.) On jest dowodem prawdziwości mego twierdzenia. Zwalczano ten rząd przedewszystkiem dla tego. (Hałas).
Marszałek: Proszę panów nie hałasować.
Poseł Korfanty: Może panowie pozwolą mi dalej mówić. A naród zwalczał ten rząd, jako zgubną władzę partyjną, uważając jego politykę wewnętrzną i zewnętrzną za szkodliwą dla narodu naszego. Był to rząd, który uprawiał politykę bez kontroli, bez cienia organu kontroli. Większość narodu chwytała się rozpaczliwych środków,