Strona:Mowy ze Zjazdów Bazylejskich.pdf/24

Ta strona została uwierzytelniona.
III.



Bazylea, 15 Sierpnia 1899 r.


Szanowni Członkowie Zjazdu!

W uroczystej chwili, która łączy tu delegatów narodu żydowskiego, przybywających z najodleglejszych stron, pierwszem słowem naszem niech będzie podziękowanie pięknemu, wolnemu miastu, które nas znowuż gościnnie przyjmuje. Wdzięczność tę żywią nie tylko tu zgromadzeni, lecz i ich wyborcy w odległych częściach świata. Bazylea, Zjazd bazylejski, program bazylejski, — wyrazy te dziś już swojsko brzmią w uszach ludu naszego, oznaczając dlań pociechę, nadzieję.
Po raz to trzeci zgromadzamy się tu, aby wyrazić skargi i życzenia narodu, który ponownie chce wrócić do życia. Zdawało się może zrazu, a zapewne i dziś jeszcze niejednemu się wydaje, że niewiele wskóramy, zjeżdżając się i wygłaszając mowy, pełne westchnień. Zapominają ci sceptycy, że i na zgromadzeniach innych ciał reprezentacyjnych również tylko się mówi. A któż zaprzeczy, że mowy w podobnem miejscu wygłaszane najpotężniejszy wywierają wpływ na teraźniejszość i przyszłość narodu? W tem przekonaniu postaraliśmy się stworzyć miejsce, skąd słowa nasze mogłyby być usłyszane: tę oto trybunę żydowską!
Ponieważ naród nasz nie ma zawrócić do żywota czasów zamierzchłych, lecz do nowego ocknąć się życia, należało mu przedewszystkiem dostarczyć takiego organu współczesnego, za pomocą którego mógłby wyrażać swą