Strona:Mowy ze Zjazdów Bazylejskich.pdf/8

Ta strona została uwierzytelniona.

rzoną została możność porozumienia się i zjednoczenia rozdzielonych. A i w dzisiejszej epoce, która zkądinąd wznosi się tak wysoko, widzimy, że nas zewsząd dawna otacza nienawiść. Antysemityzm — oto aż nazbyt dobrze Panom znana współczesna nazwa ruchu. Pierwsze wrażenie, jakie sprawił on na dzisiejszych żydach, było zdumienie, które potem ustąpiło miejsca bólowi i oburzeniu. Przeciwnicy nasi nie wiedzą może wcale, jak głęboko dotknęli tych właśnie z pośród nas, których, być może, w pierwszej linii nie myśleli. Współczesne, wykształcone, z ghetta wyrosłe i od szacherek odwykłe żydowstwo ugodzone zostało w samo serce. Możemy to dziś powiedzieć spokojnie, nie ściągając na się podejrzenia, jakobyśmy chcieli apelować do gruczołów łzawych naszych przeciwników.
Oddawna świat miał o nas złe informacye. Uczucie solidarności, z jakiego nam tak często złośliwy czyniono zarzut, w zupełnem znajdowało się zaniku w chwili, kiedy nas opadł antysemityzm. On to je wzmocnił ponownie. Wróciliśmy, że tak powiem, do domu. Syonizm jest to powrót do żydowstwa, poprzedzający powrót do kraju żydowskiego.
My, wracający na ojcowiznę synowie, znaleźliśmy w domu ojcowskim nie jedno, coby wymagało poprawy, posiadamy mianowicie braci, pogrążonych w głębokiej nędzy. Ale nas w starym domu witają życzliwie, albowiem dobrze tam wiedzą, że nie żywimy zuchwałych zamiarów burzenia rzeczy godnych poważania. Okaże się to przy rozwinięciu programu syonistycznego.
Syonizm dokonał już czegoś osobliwego, rzeczy, jaka niegdyś za niemożliwą uchodziła: połączył on ścisłym węzłem najpostępowsze żywioły żydowstwa z najbardziej zachowawczymi. Ta okoliczność, że zaszło to bez wszelkich z jednej czy z drugiej strony niegodnych ustępstw, bez żadnych ofiar z własnych przekonań, jest jednym