Strona:My, dzieci sieci - wokół manifestu.pdf/41

Ta strona została uwierzytelniona.

rozmaitych marszach z okazji 11 listopada. Kilkadziesiąt tysięcy w większości młodych ludzi przyszło na Marsz Niepodległości organizowany przez wspomniany ONR i Młodzież Wszechpolską. Obie organizacje otwarcie wypowiadają się za przejmowaniem ulic, działaniami radykalnymi i wrogo odnoszą się nie tylko do jakichkolwiek przejawów lewicowości (nazywanych tam pogardliwie lewactwem), a nawet do takich formacji politycznych, jak Prawo i Sprawiedliwość. Dla nich to zgniła i „umoczona” prounijna partia zdrady. Taką demonstrację ochoczo wsparły środowiska kibicowskie z niemal całej Polski, zjednoczone hasłem „Donald, matole, twój rząd obalą kibole”. Agitacja na demonstrację 11 listopada odbywała się równolegle na stadionach i w internecie. Na prawicowy radykalizm wśród kibiców niewątpliwie miała wpływ nieprzemyślana, delikatnie mówiąc, wojna rządu ze stadionowym chuligaństwem, gdzie wszystkich kibiców wrzucono do jednego worka. Wiele z tych grup w ostatnich latach jednoznacznie opowiedziało się bardzo mocno po prawej stronie sceny politycznej. Oczywiście, sporo w tych deklaracjach jest frazeologii odnoszącej się do wolności, jednak jest to wolność szczególnie pojmowana, gdzie słowo „tolerancja” jest epitetem, a hasło „śmierć wrogom ojczyzny” jest traktowane dosłownie i jako obietnica jedynie odroczona w czasie. Wystarczy wejść na najpopularniejsze fora kibicowskie, aby przekonać się o sympatiach i wyznawanych wartościach. Nawet pobieżna lektura niektórych nicków nie pozostawia złudzeń, z kim ma się do czynienia. Bynajmniej nie należą do wyjątków uczestnicy politycznych dysput na tych forach, dopisujący do swych nicków nieprzypadkowe cyfry 14 albo 88 (obie odpowiadają kolejnym literom w alfabecie i są zakamuflowanym oddaniem czci Adolfowi Hitlerowi), wstawiający banery z logiem Blood & Honour. Krzyż celtycki z dopiskiem White Pride jako avatar nikogo specjalnie tam nie dziwi. Wpisy w rodzaju: „potrzeba nam nowego führera” albo serwujące listę „prawdziwych” nazwisk najważniejszych polityków ostatniego 20-lecia też nie pozostawiają złudzeń co do wyznawanej ideologii. Niezgoda na obecność obcych, wrogość do innych religii czy zwykły antysemityzm jest tam oznaką posiadania własnych poglądów. Jeżeli ktoś ośmiela się je zakwestionować, zarzuca mu się indoktrynację przez TVN, Blumsztajna i Michnika. Problem w tym, że poza pojedynczymi przypadkami, nikt z ludźmi o skrajnych poglądach na tych forach właściwie nie polemizuje. A jeżeli już, to niemal natychmiast pojawiają się agresywne wpisy (w rodzaju: mamy twoje IP, namierzymy cię) skierowane wobec tych nielicznych, którzy ośmielają się wyrazić inne niż dominujące zdanie na dany temat. Obowiązujący kanon poglądów jest wypracowany i co tu dużo mówić, daleki od wolności rozumianej w duchu liberalnym (nawiasem mówiąc, to słowo również jest w tych kręgach traktowane jako obelga). Dlatego trzeba naprawdę wykazać się sporą odpornością na rzeczywistość, aby wciąż utrzymywać, że mamy do czynienia z prodemokratycznie i niehierarchicznie nastawionym pokoleniem dzieci z sieci. No chyba że mamy na myśli naprawdę dzieci, dzielące się kodami do gier na serwerach.
Nie chodzi tu przecież o utyskiwanie nad tymi „z innymi poglądami niż nasze”. Pojemność i dostępność sieci wyzwala różne emocje i zbiera różnych ludzi, często o wykluczających się systemach wartości. Nie można jednak udawać, że — mimo różnic — łączy ich poczucie wolności. A jeśli już, to do wyrażania swoich poglądów. To fakt. Pozostaje tylko pytanie, co te poglądy ze sobą niosą i gdzie kończy się wolność w przypadku, gdy ktoś wykorzystuje ją do jawnego wzywania do nienawiści?
Współpraca: Zbigniew Modrzewski



My, dzieci sieci: wokół manifestu41