Strona:My czy oni na Szląsku Polskim.djvu/009

Ta strona została uwierzytelniona.

Hucie, i czując w sobie zapas sił, postanowił stanąć w obronie wiary i mowy ludu.
Nie piszemy tu jego zasłużonego żywota, uczyniliśmy to bowiem na innem miejscu, w chwili, gdy jeszcze żył i pracował, nie będziemy się więc zatrzymywali nad poszczególnemi stadyami tej walki, — powiemy tylko, że jego odezwa: »Jezus, Marya, Józef!« była czemś w rodzaju błyskawicy, oświecającej i oczyszczającej szerokie widnokręgi, że wskazała ludowi, dokąd ma iść, by nie zginął, czego się trzymać, by pozostał tem, czem go Bóg stworzył.
W walce swej Miarka nie był osamotnionym. Instynktownie czując w nim swego naturalnego opiekuna, lud stanął przy nim jak jeden mąż. księża górnoszląscy, z przekonań swoich Niemcy, widząc, że chwieje się wszystko dokoła nich w posadach swoich, podali mu rękę, — uznali, mimo być może chęci, że chcąc się ostać, muszą z tym ludem przeciwko wspólnemu wrogowi iść zwartą ławą.
Na wzór kół polskich w Berlinie i Wiedniu, zawiązało się nad Szpreją stronnictwo katolickie pod nazwą: Centrum, wygłoszono hasło wysyłania do parlamentu i sejmu w prowincyach katolickich Prus dobrych katolików.
Hasło to znalazło oddźwięk w katolickim