drudzy, niewiadomo co nam doprawdy ze złości zrobią, bo sam autor tego nie wie. Sądząc przecież z jego słów: »wolelibyśmy posła stracić, aniżeli narazić sto rodzin na utratę zarobku i nędzę«, wnosić można, że przypuszcza, iż w tym wypadku, zamkną drzwi przed nosem robotników polskich, i przez patryotyzm pruski przełożą zastój w fabrykach i ruinę, nad dawanie marnego zarobku tym, bez których pracy sami istnieć nie mogą.
Co do księży, to nie pojmujemy doprawdy, o co autorowi odezwy chodzi. Ta mała ich garstka, co nie poprzestała być dotąd polską z ducha, polską naturalnie pozostanie, ci zaś, którzy jak to sam przyznaje, dziś, gdy sojusz z Centrum istnieje, okazują »chęci germanizacyjne«, okazywać je i potem będą. Tylko, że w bezporównania mniejszym stopniu, a w mniejszym z tej samej racyi, z jakiej i rząd pruski i samo Centrum rachować się z nami, skoro poczują siłę naszą, muszą. Dziś większość ich, niestety, powolną drogą przez Kościół dąży do germanizacyi, bo do tej germanizacyi dąży Centrum i większość katolików niemieckich, niechno jednak karta się odwróci i przedstawicielami ludu szląskiego zostaną posłowie z krwi i kości nasi, a ujrzymy, jaki to zbawienny wywrze i na nich samych wpływ. Zresztą już raz lud na
Strona:My czy oni na Szląsku Polskim.djvu/039
Ta strona została uwierzytelniona.