Strona:Na Kosowem Polu 024.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Powiała czerwona chorągiewka, odezwały się rogi.
Zamilkł król, zamilkli książęta, zamilkła służba.
Wszystkie oczy wytężyły się, śledząc ruchy zapaśników. Który z nich zwycięży?
Już przywarli wojewodowie kopje do boku i unieśli się na strzemionach. Po chwili rozległ się trzask skruszonych drzew i brzęk tarcz.
Widzowie czekali z zapartym oddechem na skutek pierwszego starcia. Obaj wojewodowie siedzieli na koniach z takim spokojem, jak gdyby nic nie było zaszło. Szybko przybiegli giermkowie, podając im nowe kopje.
Pięć razy rozległ się trzask skruszonych kopij, a wojewodowie wracali na swe stanowiska nietknięci. Jeden i drugi uchylił hełmu, aby zachwycić powietrza i wytrzeć oczy zalane potem. Odetchnąwszy zawołali obaj: młot podajcie!
Wolno, ostróżnie, patrząc sobie w oczy, zbliżali się do siebie. Wolno, ostróżnie okrążali się nawzajem, cofając się, albo postępując naprzód. Ruchy ich robiły wrażenie tańca.
Tańczyli tańcem mistrzów sztuki rycerskiéj, obaj, znakomici szermierze i odważni w boju. Śledzili ruchy swoje, czekali cierpliwie na chwilę stosowną do uderzenia. Nagle wzbił się z pod kopyt galopujących ogierów tak gęsty tuman kurzu, iż zakrył walczących. Daremnie wytężali widzowie