jów Kościoła w pierwszych wiekach chrystjanizmu, w jakim języku odbywała się liturgja, publiczna modlitwa wiernych, tobyśmy usłyszeli odpowiedź Zielonych Świątek, „Słyszeliśmy ich mówiących językami naszemi wielmożne sprawy boże.“ Żydzi sprawowali liturgję po żydowsku, Grecy po grecku, Rzymianie po łacinie, Koptowie po koptyjsku, Ormianie po ormiańsku, Słowianie po słowiańsku... Tak, nawet oni, benjaminek katolicyzmu w Europie, który w wieku X ujrzał światło wiary...
Ale właśnie już wówczas lekcja Ducha Bożego poczęła na terenie liturgji natrafiać na niezrozumienie. Jacyś „wielce uczeni“, mędrsi od Ducha Bożego „apostołowie“, skonstruowali wielce mądrą teorję, według której tylko trzy języki miały ten przywilej, że można było niemi wychwalać Boga publicznie. Łacina, greka, hebrajski. Tak, ponieważ w tych trzech językach wyraził Piłat publiczną cześć Chrystusa na krzyżu. Starosta rzymski w Judei zainicjował taką tylko liturgję. Dlatego też i Słowianie, tudzież jeden z ich szczepów, Polanie nad Wartą i Wisłą, powinni byli — zdaniem owych apostołów — zapomnieć swej mowy przy ołtarzu krzyża.
I duch Piłata zwyciężył. Ten genjusz zaważył na losach naszej liturgji w Polsce, Musimy w Kościołach po łacinie wielbić „wielmożne sprawy boże“. Skrępowała Ducha Bożego i ducha polskiego adoracja dla Cycerona, Horacego, Wergiljusza, Tacyta i — Piłata. Duch
Strona:Na Sobór Watykański.djvu/114
Ta strona została przepisana.