uwodzić, oszukiwać, kłamać, źle czynić, a teraz, wejrzawszy w swój bilans życiowy, z gruntu przekreśla dawne rachunki, zmienia swoje „myślenie“, zamiary, słowa, czyny — ten wkracza na drogę sprawiedliwych, na której Bóg przechadza się z łaską swoją.
Taka wewnętrzna, gruntowna przemiana wymaga dużego nakładu pracy wewnętrznej. Ułatwić ją może człowiekowi drugi człowiek. Zmieniamy — jakże często — nasze „myślenie“, pod wpływem myślenia, przekonań innych ludzi, z którymi się w życiu spotykamy. Bez tego zaskorupilibyśmy się w ciasnocie własnej. Wiedział o tem Chrystus. Dlatego zorganizował w swoim Kościele pomoce „Nowego myślenia“, myślenia w Duchu Bożym. Cóż innego ma na celu Jego wyraźny rozkaz, do wszystkich, jakich wówczas miał, chrześcijan zwrócony: „Idźcie, nauczajcie?“ Nauka, nietylko ta z ambon kościelnych. Uczy książka, uczy życie. Każdy dobry, rzetelny, szlachetny człowiek jest nieustannem kazaniem. Ale najwięcej poucza, wprowadza nowe myśli w zamęt myśli starych, dobra, rozumna, poufna, a szczera i serdeczna rozmowa. Dusza jedna wypowiada się przed duszą drugą, z tem wszystkiem, co stanowi jej treść. Poddaje się kontroli życzliwej, rozumnej, serdecznej — w zaufaniu. Szuka aprobaty dla swoich poglądów. Spowiada się ze swoich myśli, słów, czynów. Tak. Najczęstszą dźwignią nowych światów w ludziach jest — — spowiedź.
Ludzie spowiadają się wiele, bardzo wiele
Strona:Na Sobór Watykański.djvu/126
Ta strona została przepisana.