Strona:Na Sobór Watykański.djvu/136

Ta strona została przepisana.

PIEŚŃ O CHLEBIE.



Zanucić muszę Kościołowi wszystkich czasów, dzisiejszych szczególniej, wielką, wszech światową pieśń o chlebie.
Zanucić dlatego, że w pierwszych dniach swych zrękowin Oblubienica Chrystusowa sama poczęła śpiewać tę pieśń Oblubieńcowi, śpiewać tak głośno i cudnie, że w gronie pierwszych wyznawców „nie było nikogo potrzebującego“. A pieśń o chlebie uczynić wszechświatową dlatego, że i Kościół dziś urósł na miarę globu.
Czyż pieśń ta została przerwana? Przycichła? Kto ją miał nucić, a zaprzestał śpiewu?
Zaraz od początku, idąc za impulsem Chrystusowej miłości, nadali jej ton Apostołowie. Do ich stóp znosili wierni „swoje dobro“, oni z tego zastawiali wspólne stoły dla nie mających. Brał z nich kto potrzebował obficie. Nie było głodnych, nagich i bezdomnych w gminie chrześcijańskiej. Powołano diakonów do ich specjalnej obsługi. Pieśń uderzyła jak czar zachwytu i opanowywała świat zdumiony. Wyczuwano w niej anielskie, boskie dźwięki — miłości.