Strona:Na Sobór Watykański.djvu/140

Ta strona została przepisana.

A ile ci ludzie powielekroć musieli walczyć ząb za ząb z samą hierarchją!
W ciągu dziejów Kościoła tysiące bull, listów apostolskich, wydali papieże do wiernych. Żeby choć jedna bulla w sprawie nędzarzy!.. Dosłownie... Żeby choć jedna!.. Bulla, któraby ujęła w program całość zagadnienia i rozwiązała je tak, żeby Kościół hierarchiczny u bramy swych świątyń nie musiał potykać się o nędzarzy. Albo przynajmniej bulla-ankieta, w którejby pasterz wszystkich ludów zapytał się rozumnych swych dzieci o wskazówki, o radę, jak dać odpowiedź najlepszą na życzenie Chrystusowe: „Wy im dajcie jeść...“ Jak zorganizować miłosierdzie? Jak pójść w myśl pańską: „Misericordiam volo et non sacrificium...“ „Miłosierdzia chcę przed wszelką ofiarą, i ponad wszelką ofiarę...?“ Jak sprawić, by obok świątyń, przybytków ofiary, wzniosły się równie bogate, równie zasobne, jak same świątynie, przybytki miłosierdzia dla ubóstwa, domy i stoły ubogich...? Jak przygotować świat na dzień sądu, gdzie zapadnie wyrok, oparty na takich paragrafach kodeksu: „Łaknąłem, pragnąłem, byłem nagi i w więziennych zaiste lochach i norach najostatniejszej nędzy... A wy nie daliście mi jeść, pić, nie nawiedziliście mnie?... Mając władzę moją, naukę moją i moc nad światem, moc Chrystusową!..“
Zaprawdę, że zrozumieć tego niesposób, że woła to o pomstę do nieba!
Pomyślmy tylko... Mieć w swem ręku orga-