nizację najstarszą i najbardziej sprawną, najbardziej sprężystą pod słońcem — — —
Rozporządzać pełną posłuchu hierarchją, organizacją jednolitą, wszechświatową —
Mieć pod rozkazami tej hierarchji miljony wiernych, chętnych, ofiarnych, —
I przy tem wszystkiem pozwolić, żeby w dziedzinie miłosierdzia cała ta rzesza o wszechświatowem imieniu była jak owce bez pasterza?
I przy tem wszystkiem pozwolić hierarchji zamknąć się w paragrafach, biurach i bibułach i kurzu archiwów, z których nauka przyszłości wyjmie i wypisze Kościołowi: „Anathema!“
Dopuścić, żeby z wieku w wiek, z wieku XIX w wiek XX szedł Kościół zdezorjentowany, przeklinany, obrzucany plwocinami z prawa i z lewa za to, że zaniechał Chrystusowego, Apostolskiego programu? Że go nie zorganizował na wszechświatową skalę, rozsiadłszy się na obu półkulach świata!
Zaprawdę! Woła o pomstę do nieba zapomniana przez hierarchję apostolska pieśń o chlebie.
I pomsta przychodzi raz po raz. I muszą się krwawić serca, dusze, wśród przekleństw konać wyschłe wargi... I dopiero ci, których się ma za Judaszów, za zaprzańców Chrystusa, muszą błyskawicami czerwonych sztandarów przypominać fioletom i purpurze, że pieczę o ubogich rozkazał mieć Chrystus. —
Największa, najwspanialej zorganizowana
Strona:Na Sobór Watykański.djvu/141
Ta strona została przepisana.