Strona:Na Sobór Watykański.djvu/163

Ta strona została przepisana.

Tak rzekł. I gdyby zaszła potrzeba, to wśród błyskawic i gromów przypomni słowa swe Chrystus... Temu wiekowi, co adorując cienie Dalajlamy, i plackiem leżąc przed misterjami yogów, zwykł się natrząsać i szydzić i kwestjonować prawa białego starca z Watykanu. Ale Chrystus czyni to stale swoim zwyczajem — cicho: dając zwycięstwo prawdzie. I biały starzec z Watykanu błogosławi coraz potężniej, coraz dalej... Wiekom i miastu wiecznemu.
Tak więc niezależność — pierwsze prawo Watykanu.
A za niem idzie drugie i trzecie.
Człowiekiem jest Apostoł, wziętym z ludzi i dla ludzi. Jak każdy przedstawiciel i wódz zbiorowości ludzkiej, podobnież i on posiada, skupia w swem ręku, prawa należne dla ciała i ducha tej zbiorowości. Stad jego drugiem prawem, prawem jego ducha wobec zbiorowości religijnej ludów jest nieomylny prymat, a prawem trzeciem, prawem jakby fizycznej jego osoby wobec zbiorowości religijnej świata jest twardy grunt pod nogami. Mocarstwowe stanowisko Watykanu, państwo kościelne.
Najpierw kamień obrazy dla „wieków oświeconych“, dla epoki „ignoramus et ignorabimus“ — nieomylny prymat.
Co sądzić o nim? Czy stanąć wobec niego bez dyskusji wrogo, jak to czyni obóz akatolicki, czy przeciwnie z katolikami przekonań wpisać go w swoje dogmatyczne „Credo“,