Strona:Na Sobór Watykański.djvu/169

Ta strona została przepisana.

a Królestwo Boże imałoby się rządzić bezhołowiem przez wieki?!
Nie! Rzucam projekt międzynarodowy: Żeby Chrystusowi Panu przyznać choć trochę więcej rozumu... Bo doprawdy często różni badacze i niebadacze biblijni mniej Mu przyznają „zdrowego zmysłu“, niż go ma w Polsce przeciętny Maciek z Koziej Wólki, nie umiejący czytać i pisać.
Tak więc z zastrzeżeniami, które poczyniłem przy rozdziale „Niewola Rzymu“ — drugiem prawem Watykanu jest nieomylny prymat.
A trzeciem — państwo kościelne, mocarstwowe stanowisko Watykanu.
Argumentację w tej kwestji ułatwiła mi historja: dała papieżowi tak zwane państwo kościelne. Lecz historja również utrudniła mi dowodzenie: odebrała papieżowi jego państwo przemocą. I dziś pogmatwał się stan kwestji. Papież i katolicy domagają się pełnej restytucji tego, co zagrabiono prawemu właścicielowi, a strona przeciwna, interesowana, zwłaszcza niekatolicy Włoch i poza Włochami, na restytucję status quo z przed roku 1870 absolutnie się nie godzą. Spokojniejsze i sprawiedliwsze umysły przyznają wprawdzie, że ze strony Królestwa Zjednoczonej Italji należy się papieżowi stosowna satysfakcja za oparty na gwałcie śmiały krok Garibaldiego, ale nie w tych ramach, jak chce papież. Papieżowi — mówią — nie wolno rozrywać włoskiej jedności. Byłoby to dla tego kraju jego dziejowe harakiri.