Strona:Na Sobór Watykański.djvu/18

Ta strona została przepisana.

nía herezyj o charakterze silnie ascetycznym. Chciało już nie myśl, ale samo życie praktyczno-religijne człowieka ująć w jakieś nowe, bardziej czyste i prostolinijne „Chrystusowe, ewangeliczne“ formy, niż te, jakie widziało dokoła siebie w Kościele. Nazw herezyj nie przytaczam, bo jest ich legjon. Historyk da sobie z niemi radę.
Po względnem unormowaniu przez wielkie zakony terenu życia wewnętrznego, przyszła kolej na teren zewnętrzny, dyscyplinarny, hierarchiczny. I tu uderzyły pioruny w sterników i wodzów kościelnej nawy. Na wschodzie święcił ostatnie triumfy duch Focjusza, na zachodzie Luter i współcześni mu reformatorzy podnieśli żagiew buntu nad drugą połową Europy. Iskry padły aż za ocean, na brzegi „nowego świata“. Wystąpili przeciw piastunom władzy bożej wśród ludu, z ramienia Chrystusowego, lecz o charakterach jakże często — od Rzymu począwszy — wcale nie Chrystusowych.
A gdy Kościół, uporządkowawszy tereny nadprzyrodzone swego życia, nazajutrz po dniach Renesansu zastygł w swych formułach myślenia na terenie przyrodzonym, wówczas „écrasez l’infâme!“ — burza wieku oświecenia, — herezja rozumu — przypomniała mu obowiązek postępu, przynajmniej wyszkolenia, także na tem polu.
Dziś w swej całości i w szczegółach życie religijne — zwłaszcza po Soborze Watykańskim i rządach ostatnich papieży — ma zdawa-