Strona:Na Sobór Watykański.djvu/203

Ta strona została przepisana.

płacząc, śpiewając i wzdychając dowoli. Teraz zasię już tego czynić nie miał śmiałości, a co gorsza z każdej błahostki musiał małżonce sprawę zdawać, tłumacząc, co go tak wzruszyło, skąd powraca i dokąd pójść zamierza.
Zaś ona powodów jego radości doszukiwała się w miłości do innej białogłowy, smutek zaś na karb nienawiści ku swojej osobie kładła.“
Będzie to miało raz po raz zastosowanie. Jest wiele męskich charakterów, którym cięży, a nawet ich śmieszy delikatność natury kobiecej, jej wrażliwość, nie pomijająca najmniejszego drobiazgu. Takim, istotnie, kobieta byłaby zawadą w życiu. Im wystarczy najzwyklejsza sługa do czyszczenia rewerendy i butów i cerowania bielizny. Ale tacy to są „wyjątkami“ nawet wśród ogółu mężczyzn, tem bardziej będą wyjątkami wśród duchowieństwa.
Ogół mężczyzn-księży bezwzględnie potrzebuje kobiety. I nie tyle może z fizjologicznego punktu widzenia, ile raczej ze względu na swą duchową stronę. Siła potrzebuje uzupełnienia w delikatności, pęd w dal musi być zrównoważony przez najbliższe drobiazgi. Dopiero wówczas zjawi się wykończenie życia.
Dobrze tę prawdę uwydatnił „Multatuli“ w urywku zatytułowanym: „Ewangelja św. Mateusza — oto inny tekst, który dołączyć wam radzę do starego.“ —
„10. Natenczas uczniowie jego rzekli do niego: jeśli dzieje się taka rzecz między męż-