Strona:Na Sobór Watykański.djvu/215

Ta strona została przepisana.

Robimy precedens dla następcy — odparł spokojnie Pius.
Papież więc uznał, że kobieta jednak potrzebna i na Watykanie. On wprowadził służącą, inny, jego następca, może wprowadzi żonę. Jak kilku papieży i jak pierwszy z nich Piotr.
Pius nie wahał się wprowadzić na Watykan służącej swej matki. Czyby się zawahał dać za żonę kapłanom, zbliżyć do ołtarza, kobietę taką, jaką była jego własna matka?
Nie, ani papież, ani Kościół nie potrzebuje się obawiać kobiety. Byle nie była zepsuta i byle nie była lala...
A druga droga — znacznie krótsza.
Lat temu kilkadziesiąt, objeżdżał z wizytą pasterską parafję śp. ks. kardynał Puzyna. Na jednem probostwie wychodzi na powitanie Pasterza ksiądz proboszcz, otoczony gronem miłych chłopaczków i dziewczynek w towarzystwie pięknej, tchnącej prostotą i godnością zachowania się, kobiety.
To moja żona — prezentuje ksiądz pleban — a to dzieci.
Ksiądz kardynał podobno zdębiał wobec tak jasno postawionej kwestji. Zdołał ledwo wycedzić ciche pytanie.
Jak ksiądz mógł to zrobić?
Sąsiad mój, proszę Ekscelencji, Unicki ksiądz, ma żonę i dzieci. Ja też nie gorszy w prawach od niego. Dał mi ślub i koniec. A ludzie, jak ludzie. Do wszystkiego się przy-