do owych „doktorów“ z XVI wieku, co potępili tezy Galileusza i Kopernika. Potem w wieku XIX Rzym musiał pokornie zdjąć biret z głowy, a pychę z serca, pokłonić się nauce i uznać jej postulaty. Tak i tu. Prędzej czy później Rzym będzie musiał uznać prawa kobiety i kapłana w całej pełni. Na podstawie tekstu św. Pawła upadają wszelkie dotychczasowe skrępowania dotychczasowych kanonów, jak upada samo przez się zarządzenie biskupa wobec przeciwnego mu zarządzenia papieży. Hierarchja, która takie skrępowania pielęgnuje, wystawia sobie osobliwe zaiste świadectwo — ubóstwa umysłowego. Niechaj się z niego otrząsa coprędzej. Nie zna Pisma.
Erratis nescientes scripturam...
Ideał ofiary w kapłaństwie powinien być, ale reprezentują go kapłani-zakonnicy. Klasztory zastępują im dom rodzinny, duch nie doznaje uszczerbku, a ciało — można o niem nie mówić. Ogół duchowieństwa świeckiego, powinien mieć rodziny własne, powinien mieć żony. Bo jeśli w raju przed upadkiem „źle było człowiekowi samemu“, zdaniem Stwórcy, to sądzę, że oświecony Duchem Bożym Kościół zrozumie, iż nie mniej źle być samemu kapłanowi w stosunkach wcale nie rajskich pracy parafjalnej, duchowego samotnictwa, sercowej izolacji. Tak się tworzą najłatwiej karykatury sług bożych.
Ja mam żonę. Potrzebuję dla swej duszy harmonijnego uzupełnienia jej duszy kobiecej.
Strona:Na Sobór Watykański.djvu/218
Ta strona została przepisana.