Strona:Na Sobór Watykański.djvu/69

Ta strona została przepisana.

ko góra. Choćby „dół“ miał może sto razy więcej rozumu, nikt o zdanie go nie zapyta!..
Mam przytaczać dowody? Wskażę tylko na jeden — epokowy: Nowy kodeks prawa kościelnego. W jaki sposób go pisano? — W sekrecie! Tylko wtajemniczeni mieli głos. Powstawał, jakby się obawiał światła dziennego. Cisza, przerywana domysłami, aż wreszcie — wychodzi jak Deus ex machina! Gdyby sobie jakie prawodawstwo świeckie, jaki Sejm Ustawodawczy pozwolił na podobny sposób kodyfikowania praw! Rozerwanoby taki kodeks na strzępy! W Kościele magister dixit. Wyszła bulla „Providentissimus“ i koniec.
Sięgnę jeszcze po jeden dowód, najwidoczniejszy, bo najwyżej postawiony — w oczach Kościoła i świata. Prowadzę czytelnika na salę, gdzie się zgromadzi Sobór Watykański.
Sobór — to Sejm Walny Kościoła, Sejm Ustawodawczy. Pomijając kwestje, związane z dogmatami ściśle wziętemi, ma on do załatwienia tysiące spraw ludzkiej tylko natury wśród tej „turba magna“, trzystomiljonowej rzeszy wiernych, rozsianych pod całem niebem. Jej przedstawiciele jadą do Rzymu radzić i uczyć się nawzajem, zastanawiać, rozstrzygać, poprawiać, uzupełniać sądy jednych, doświadczeniem drugich. Zupełnie jak w Sejmach, z tą tylko różnicą, że cecha większej powagi, jakiś „wiew zaświata“ ma znamionować ich obrady.
Otóż teraz proszę sobie pomyśleć, że dla