Strach, jaki wywołuje sama myśl o więzieniu — św. Oficjum, jest tak wielki, że gdy 1682 r. urzędnicy inkwizycji chcieli uwięzić jakąś kobietę z Grenady, ta chcąc ujść więzienia, rzuciła się z okna, przyczem obie nogi złamała. Śmierć wydała jej się mniej straszną, niż oddanie się w ręce św. inkwizycji.
Po uwięzieniu następowało badanie. Szczegółowe w tej mierze przepisy podaje: „Directorium Inquisitorum“, którego najlepsze wydanie rzymskie za Grzegorza XIII, nosi datę 1585 roku.
„Gdy obwiniony nie chce przyznać się do niczego, wtedy inkwizytor powinien w przyjacielskich słowach dać mu do zrozumienia, że wie o wszystkiem, chociażby nic nie wiedział. Gdy to nie pomoże, a inkwizytor nie jest jeszcze przekonany przez świadków o winie oskarżonego, wówczas może udać, że świadkowie przekonali go już zupełnie i przewracając w aktach powie do oskarżonego z przekonaniem i swobodą: „Teraz widzę jasno, że nie mówisz prawdy. Jak możesz tak kłamać! Wszystko już wiem — miałem słuszność! Przyznaj się do winy sam, bo widzisz, że wiem wszystko.“ Gdy i to nie pomaga, inkwizytor uda, że musi wyjechać: litowałem się nad tobą i chciałem cię prędko uwolnić. Teraz jednak muszę wyjechać, a nie wiem, kiedy wrócę. Ponieważ nie chcesz nic wyznać, muszę cię zostawić związanego w więzieniu. Wtedy oskarżony, chcąc uniknąć więzienia, może zacznie wyznawać cośkolwiek.
Strona:Na Sobór Watykański.djvu/78
Ta strona została przepisana.