Ciało zatem „heretyckie“, jako przeklęte i skazane na wieczne potępienie, było palone na stosie — (wtedy kremacja była dozwolona!) ale pieniądze i majątek „heretyka“ przechodziły na własność św. inkwizycji. Książęta oddający jej w tych wypadkach usługi, mogli zabrać dla siebie trzecią część dóbr skonfiskowanych.
Był zwyczaj za czasów Nerona, że chrześcijan, oskarżonych o wiarę w zabobon Chrystusa, oddawano pod kły zwierząt i żywcem oblanych smołą palono jako świeczniki nocne dla orgji rozbestwionej tłuszczy. Neron przeminął, jak głód, mór i burzą, jego orgje nie trwały długo. Ale stosy na skinienie Rzymu wzniecone przez inkwizycję, ale kły i pazury jej tortur, zaczajone w casa santa — długie, długie wieki płonęły na żywem ciele Europy, długie, długie wieki targały trzewia jej dzieci.
A gdy w obronie torturowanych podniósł się ludzki głos: „Haereticos comburi est contra voluntatem Spiritus Sancti“, w bulli „Exsurge Domine“ zaliczył go do błędów, płodów umysłu obłąkańca, papież Leon X.
Czyż za tę przeszłość nie powinna przed całym światem uderzyć się w piersi Kurja rzymska? Uderzyć potężnie z papieżem na czele?
Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa!
Papieże ustanowili inkwizycję, określili jej kompetencję, zatwierdzali jej wyroki.
Digitus Romae est hic!
Biskupi Rzymu tu winni.
Strona:Na Sobór Watykański.djvu/85
Ta strona została przepisana.