ciel, lubo był istotnie wszechmądrym, w pewnych wypadkach radził się, pytał apostołów o zdanie. Judaszowi zostawił pełną samodzielność w zakresie „kasowości“, jak dziś mówimy, z Filipem zastanawiał się, czy za dwieście groszy wystarczy chleba dla zgłodniałej rzeszy. Nie usiłował zazdrośnie ująć wszystkiego w swe ręce. Ufał swoim, szanował ludzi. Nie chciał mieć Owczarni biernie beczącej za pasterzem.
Po tych torach poszedł Kościół w dzieje. Odbywają się w Wieczerniku święcenia, wybór pierwszego apostoła na miejsce Judasza, Wszyscy, (nawet!) nie wyłączając kobiet, biorą udział w głosowaniu. Jak krzyż, tak białe i czarne gałki urny wyborczej mogą być symbolem Kościoła, Kościół się rozrósł, tłum stawał się w wielu razach niewygodnym. Pomyślano więc o pośredniem braniu udziału w życiu religijnem, zapomocą przedstawicielstwa. Typowym, choć nie klasycznym, przykładem tego — i systemu i ducha — demokratycznego jest sposób wyboru papieża. „Nie klasycznym“, mówię, bo — kardynałowie nie wychodzą z wyborów tylko poprostu... z biura. Podpisuje się nominacja i koniec. Im zaś głębiej w las hierarchji, tem więcej widać drzew niedemokratycznych, tem wyrazistsza linja wykolejenia z drogi tego Ducha, który znając ograniczenie ludzkie, tak urządzał wszystko wdzięcznie, w braterskiem porozumieniu władzy z podwładnymi.
Strona:Na Sobór Watykański.djvu/91
Ta strona została przepisana.