mentalnych w życiu hierarchji i w życiu wszystkich wiernych.
Tak, im jeszcze poświęcę kilka uwag, bo ich także dotyka czasem boleśnie niewola Rzymu.
Samodzielność indywidualna jest prawem wszystkich dusz i wszystkich sumień. Wprawdzie mają być poddani „starszym“ w interesach ogółu, ale osobiste ich sprawy — podciągają się pod rubrykę „królewskiego kapłaństwa“. Królewska pieczęć na nich. Nikomu nic do tego, oprócz Boga, Starsi mogą tylko prosić, pouczać, napominać, przedstawiać, jak brat życzliwy kochanemu bratu. Wdzierać się w tajniki sumień — nie wolno. Bo i na co się to przyda?
Tymczasem co się działo i dzieje jeszcze po zakonach? Po konfesjonałach w tak zwanem „posłuszeństwie spowiednikowi“?
A jak samodzielnem jest przyjęcie wiary, tak samodzielnem również być winno i dobrowolnem, nie poddanem pręgierzowi przymusu, korzystanie z obfitszych jej skarbów — w kapłaństwie, w dążeniu do doskonałości. Zechce papież zrezygnować z papiestwa — wolno mu, zechce biskup usunąć się od zarządu diecezji — ostatecznie wolno mu, zechce proboszcz porzucić parafję — po różnych korowodach — wolno mu. Ale niech zechce ksiądz z osobistych powodów zrzec się spełniania funkcyj kapłańskich i pójść tłuc kamienie przy drodze, bo czuje się do tego bardziej zdatnym, po przypatrzeniu się konkretnie terenom pracy duszpasterskiej —
Strona:Na Sobór Watykański.djvu/96
Ta strona została przepisana.