Strona:Na Szląsku polskim.djvu/030

Ta strona została skorygowana.

Na całym katolickim Górno-Szląsku zawrzało jak w ulu, księża którzy wychowani we Wrocławiu, gorliwie dotąd niemczyli lud polski, teraz zachwiani we własnych podstawach uczuli potrzebę oparcia się o narodowe masy, przemówili polskim językiem, zewsząd dawały się słyszeć głosy domagające się podjęcia rękawicy zuchwale rzuconej przez rząd ludowi i moralnego przodownictwa w walce z polityką kanclerza, jaka zawrzeć miała na całej linii. Otóż rękawicę tę podjął »Katolik«, Miarka energicznie wyciągnął rękę po to przewodnictwo. Posypały się więc w tem piśmie gwałtowne artykuły, rozpoczęły się w ślad za niemi procesy prasowe, ale choć kończyły się one zwykle niefortunnie dla Miarki, z każdym przecież prawie miesiącem przysparzały pismu prenumeratorów. Doszło do tego, że w chwili gdy redaktor »Katolika« odsiadywał więzienie, ludzie dobrej woli agitowali tak gorąco na rzecz jego wydawnictwa, że doprowadzili je do liczby 6000 przedpłacicieli.
Na tej niepraktykowanej gdzieindziej liczbie przedpłacicieli, »Katolik« jednak się nie zatrzymał; owszem rozszerzał on coraz bardziej koło swojego wpływu, i dziś, choć już Miarki nie stało, choć kanclerz niemiecki przekonawszy się w walce kulturnej o swojej niemocy, poszedł pokornie do Kanossy, a nawet z filuteryą, która go zawsze cechowała, wyparł się publicznie jakoby on był in-