Strona:Na Szląsku polskim.djvu/036

Ta strona została skorygowana.

zem na każdym kroku nie spotkać. I Numer więc Katolika, który leży przed naszemi oczami, przypomina nam powołanym z tytułu artykułem, gdzie mamy zaszczyt gościć w tej chwili.
Przeczytajmy ten artykuł
Powód do niego dała niemiecka: »Königshütter Zeitung«, która pragnąc podszczuć rząd na polaków Górno-Szląskich, w ostatnim artykule swoim pisząc o przygotowywaniu w Królewskiej Hucie dzieci do spowiedzi w języku niemieckim, żaliła się, że »polska agitacya«, sprawia, iż stosunkowo tych dzieci jest tak niewiele.
Oto jak na to niegodne szczucie, odpowiada niemieckiej Gazecie »Katolik«.

„Bardzo rozsądnie rodzice polscy postępują sobie, nie pozwalając dzieciom chodzić na niemiecką naukę, bo czyniąc inaczej i pozwalając im gardzić mową ojczystą, pozwoliliby im przez to samo gardzić własnym ojcem, własną matką, wbrew słowom Pisma św.: »jeśli mię miłujecie, chowajcie przykazania moje«.

Całkiem wreszcie bezmyślnem, a nawet śmiesznem jest to ciągłe spędzanie winy na polską agitacyę. Toć to niemieckie polakożercze gazety ciągle tak sprawę przedstawiają, jak gdyby tu sami Niemcy byli, a Polacy pomiędzy nimi agitowali. Właśnie przeciwnie jest: Górny Szląsk jest polski, a Niemcy ciągle agitują, więc to niemiecka agitacya, a nie polska. Polacy nie agitują, tylko bronią się przed agitacyą niemiecką, a że mają do tego liczne powody, niech posłuży za przykład następująca korespondencya z Król. Huty. Korespondent nasz pisze tak:

Aż mi się serce kraje, gdy widzę i słysę, jak zewsząd na