w hierarchii katolickiego duchowieństwa na Górnym Szląsku, i tego ten tylko nie widzi, kto jak np. dzisiejszy ksiądz biskup wrocławski, patrzy na wszystko rządowemi pruskiemi oczami. Ale widzą to dobrze zacni i sprawiedliwi księża w téj prowincyi, widzi prassa, która od czasu do czasu notuje fakta, głośno wołające o pomstę do Boga, widzi lud, który dziś już dojrzał, wie czem jest, i czem być powinien. Nadewszystko też, widzi to doskonale taki jak ja przyjezdny na Szląsk Górny, który jak ja miał tam sposobność otrzeć się o wszystkie społeczne warstwy, wejrzeć bezstronnemi oczami we wszystko. Taki to, nie może bez głębokiego bólu mówić o tem, co tam pod tym względem niestety dostrzegł, nie może nie zastanowić się nad okropnemi skutkami błędu, w jakim trwa znakomita większość katolickiego duchowieństwa na Szląsku Górnym, nie może wreszcie nie wstrząsnąć się na samą myśl, że gdy tam rzeczy tak dalej pójdą, zdradzony lud, jak to już wyżej powiedzieliśmy, odwróci się z pogardą od swoich duszpasterzy, jak słowiański lud za Bałkanami, od swoich fanaryotów-renegatów.
Księża Górnoszląscy, czyż wam uśmiecha się taka rola, jaką w innej równie słowiańskiej jak wasza prowincyi, odegrali trucizną cudzoziemskiego poczucia przesiąkli na wskróś duchowni?...
Strona:Na Szląsku polskim.djvu/081
Ta strona została skorygowana.