Strona:Na Szląsku polskim.djvu/113

Ta strona została skorygowana.
bardzo żałowałem, że nie mogłem się zjechać z Kochanym Panem, podczas jego bytności na Górnym Szląsku. Natomiast cieszę się, że Pan uznał potrzebę założenia pisma polskiego w Opolu. Kiedy przed 30 laty sięgały granice szczepu polskiego jeszcze pod Wrocław, dziś kończą się niedaleko za Opolem. Potrzeba więc obrony granic. Dawniej broniono kresów za pomocą murów, dziś takowych bronić wypada za pomocą papieru i słów na nim drukowanych, a natchnionych tym samym duchem, jaki ożywiał rycerzy po za murami twierdz. Każda redakcya jest jakoby źródłem ożywczem, naokoło którego bujniejsza powstaje wegetacya. Redakcya »Katolika« jest zbyt oddalona od okolic opolskich, siły jej nie starczą na wszystko, i na osobiste działanie we wszystkich okolicach Górnego Szląska, bo też sił pracujących i działających nie może być zbyt wiele, z powodu braku zasobów materyalnych. Z gazetą w Opolu musiałaby być połączona księgarnia«.

Tyle słów listu, reszta poświęcona jest sprawom, nie mającym z tą ścisłego związku.

Widzimy zatem, że doniosła i powszechnie uznawana sprawa pisma polskiego w Opolu, na drodze urzeczywistnienia swego, natrafia na ważną przeszkodę, na brak materyalnych środków. Przy istnieniu ich, tak jak i w Raciborzu, znalazłaby się i w Opolu swojska intelligencya, — i na północnym skraju Szląska Górnego zajaśniałoby światło, którego błogosławione promienie dosięgałyby dalekiego Brzegu, gdzie polskość dotąd zupełnie nie wygasła, i gdzie jeszcze w roku 1867, liczono 11% Polaków[1], tak jak zajaśniało świeżo w Raciborzu, bu-

  1. Czyński.