Strona:Nad grobem Kościuszki 32.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

światem, by pełnić dalej opatrznościowe posłannictwo swoje na najbliższym rosyjskim Wschodzie, nieść mu pogrążonemu wieki całe w barbarzyństwie, deptanemu przez własny carat i własną biurokracyę nogami, lub jak dziś rozkładanemu przez anarchię wyuzdaną i dziką, wolność wspartą na równości i porządku.
Kiedy po powrocie z Ameryki, zrozpaczony obrazem tego co w Polsce roztoczyło mu się przed oczami, porwał Kościuszko za broń, by paść na polu chwały, lub ciemięzców wyrzucić z kraju precz, kiedy po zwycięstwie Racławickiem, z obozu pod Połańcem, zakrzyknął gromkim jak piorun głosem, że „osoba wszelkiego włościanina jest wolna“, i że lud winien być „pod opieką krajowego rządu“, nieśmiertelnymi czynami tymi namaścił się nam wszystkim na ojca.
I pozostał tym naszym ojcem, i nie przestanie być ojcem naszym nigdy.
Nigdy.
Póki dążenie do niepodległości nie skrzepnie w sercach naszych,
póki pragnienie szczęścia ojczyzny, nie przygłuszy w nas egoizm brudnych i nędznych zjadaczy codziennego chleba,
póki przeświadczenie o tem, że bez oświeconego i narodowo uświadomionego ludu, Polska będzie jak ten kaleka, co zamiast silnych nóg, opiera się na kruchych szczudłach, nie przeniknie nas wszystkich.
Póty on będzie naszym duchowym ojcem, póty my wszyscy oddanymi mu dziećmi.
Oddanymi z posłuszeństwem, z uszanowaniem, z wdzięcznością, — dzieci.
Ale przedewszystkiem z posłuszeństwem.
Bo czcić Kościuszkę i żywić wdzięczność dla jego pamięci, — to pół dopiero naszego obowiązku.