sna konstrukcja klasyczna nie zna. Scaliger lakonicznie podaje:[1] „In recenti epitaphium partes haec: laudes, iacturae demonstratio, luctus, consolatio, exhortatio...“ Trzeba naprawdę nielada mozołu, by odszukać w Trenach ten logiczny a naogół w tym porządku zachowywany schemat budowy epicedjalnej. A wreszcie, jeśli Treny traktować będziemy jako poemat jednolity, nasuwa się słuszne pytanie: kto jest bohaterem utworu: Urszulka, czy sam „niefortunny ociec“?
Czy są to usterki istotne? Nie, to wpływ nowych prądów, swoista inwencja poetycka, utwór wielkiego talentu, który — acz z trudem — wyłamywał się z krzepnących formuł klasycznych. Całkowicie wyzwolić się nie zdołał, gdyż Kochanowski twórczością swą poprzednią i nauką zbyt silnie trwał w duchu i nakazach poetyki humanistycznej. Stąd jednak rodziły się dysonanse i niepewność, do jakiego z ustalonych typów Treny zaliczyć. Januszowski zaś, jakiekolwiek o uszy jego odbiły się sądy i uwagi krytyczne, w obronie swej szedł drogą najsłabszego oporu, „afektem ojcowskim“ parował zarzuty.
Sąd wydawcy Jana Kochanowskiego ma dla krytyki nowoczesnej znaczenie pierwszorzędne i źródłowe; niestety, zbyt jest lakoniczny i nie znajduje żadnego oświetlenia postronnego. Nie ma zresztą i zaprzeczenia, prócz licznych wydań i naśladownictw trenowych w XVII w., które potwierdzają żywo naszą hipotezę. Jest rzeczą bardzo znamienną, że jedyne to dzieło z klasycznego spadku, które zyskało tak żywy oddźwięk w epoce „seicentyzmu“.
W pół wieku po wydaniu Trenów (około 1628) znakomity pogrobowiec humanizmu polskiego ks. Sarbiewski, wykładając w Akademji płockiej poetykę, przytacza z cyklu Kochanowskiego „exempla — jak pisze — quod paria in lyricis graecis et latinis non reperiam“. Nie dotyka on jednak ani słowem kompozycji Trenów jako całości, wyszukuje w nich tylko przykłady stylu poetyckiego, wyrazy pewnych nastrojów lirycznych, czy (jak sam określa) sposoby wzbudzania afektów. Na „palinodję“ więc (na-
- ↑ Scaliger J. C. l. c., str. 426.