że traktował on te sprawy dość leniwie a protektor lub wydawca często naglić go musiał do ukończenia pracy; ustalono wreszcie apodyktycznie termin druku na koniec 1580 r., gdy jest to tylko termin ad quem, a żadnych poszlak nie mamy, by zasadę tę przyjąć na trwałe. Badacze dotychczasowi omylili się również, nie doceniając zupełnie elementu „literackiego“ w liście omówionym, i wytłumaczyli pismo poetyckie à la lettre, jakgdyby było ono najwiarygodniejszym dokumentem z życia poety, a nie cząstką publikacji Trzech Pieśni.
Nieco światła natomiast na życie i nastroje ówczesne Kochanowskiego rzuca inne wydarzenie z tegoż samego stycznia 1580 r. Oto w sądzie radomskim „ipso die Conversionis S. Pauli Apostoli“ (26-go) — spisano akt, w którym Andrzej Firlej z Dąbrowicy, kasztelan lubelski i starosta sandomierski, zeznaje, iż od Jana Kochanowskiego pożycza 7.700 florenów i zobowiązuje się spłacić je w tym samym terminie następnego roku.[1] Ta transakcja pieniężna, bardzo na owe czasy poważna, kłóci się wyraźnie z rzekomem przygnębieniem poety i jego niechęcią do wszelkiej pracy. W dwanaście dni po żałosnym liście do Zamoyskiego, jedzie autor Trzech Pieśni ubijać znaczny interes do Radomia... Utwierdza to nas tylko w przekonaniu, że narzekania epistolarne miały znaczenie nieco retoryczne a dotyczyły najpewniej istotnie nietęgiego zdrowia, które w tych latach raz wraz się psuło, a nadto były wyrazem właściwej Kochanowskiemu skromności autorskiej, w której stale sobie i dziełom swym przyganiał. O przygnębieniu trwałem i rozpaczy niema chyba mowy. Znów drobny to lecz znamienny wskaźnik, że śmierć ukochanej córeczki cofnąć należy wstecz o szereg miesięcy.
Cóż obok tych wydarzeń postronnych, niezwykle zresztą nikłych, mówi dalsza, rdzenna dziedzina twórczości? Jest ona w okresie tym — gdy wliczymy Treny — dość bujna i ożywiona. Przedewszystkiem wówczas to podejmuje Kochanowski wielką i żmudną pracę nad zgromadzeniem i przygotowaniem
- ↑ Plenkiewicz R., l. c., str. 606.