Kilku pracowników literackich podejmowało tę pracę. Pierwszy Felicjan Faleński, który czytywał Kochanowskiego z umiłowaniem i subtelnością poety, a Treny uważał — niestety — za „przedziwną improwizację, wykazującą całe nicestwo sztuki wobec prawdziwego uczucia“, próbował rozwikłać misterną budowę poematu. „Właściwy zawiązek — jego zdaniem — zdają się stanowić treny VI, VII i VIII, wszystkie trzy niewątpliwie współczesne zdarzeniu. Wnosząc z natężenia głosu prawdy, najwcześniejszy jest środkowy... Staranniejsze obrobienie początku zdradza poniekąd rodzącą się myśl w poecie spisania dalszych pamiętników swego cierpienia... Najbliższemi co do stanowiska zdają się być tr. III, IV i V“. Te sześć trenów „rozwijają zadanie główne“ a same znowu są niby węzłem, do którego czepia się cały łańcuch objaśnień, rozprowadzających okoliczności w nich wzmiankowane“. Tak więc ostatnie wiersze trenu III — wywołują XIV; ostatnie wiersze IV-go znów — XV; z tr. III powstaje XIX, a z VIII-go — XIII. Jest w tej skomplikowanej budowie druga jeszcze kondygnacja; oto w „powtórnym napadzie boleści“ tr. XVI ma najwięcej powinowactwa z XI-tym; usprawiedliwienie zaś tr. XVII „całkowicie odpowiada“ trenowi XIII. „Kunsztowne psalmowanie tr. XVIII prowadzi do ostatecznego tryumfu, sprowadza do jednej zgodnej harmonji wszystkie najniestrojniejsze nawet głosy duszy poety“. Dwa treny początkowe uważa Felicjan za najpóźniejsze ze wszystkich; „one to wraz z ostatnim spowijają rzecz całą w okrągłość formy“. „Całość tego poematu nie da się podciągnąć pod żadną wyrozumowaną formę, nie jest bowiem wypływem obmyślenia, tylko uczuciowej bezwiedzy“.[1]
Faleński usiłuje więc, z pewnych trenów podstawowych wychodząc, rozwikłać dalszą budowę cyklu. Jest to rekonstrukcja wybitnie genetyczna; jedynym sprawdzianem są jednak wątki treściowe lub mniej jeszcze uchwytne — uczuciowe. Dlatego powaga jej, wywodząca się z romantycznych zachwytów Bro-
- ↑ (Faleński) Felicjan, Treny J. K. („Bibljoteka Warszawska“ 1886, I, str. 369—384).